wtorek, 20 listopada 2012

Chusta z resztek Kotka

Od 3 tygodni prawie nie widuje się z mężem - 2 tyg. poligonu, tydzień ćwiczeń.... no ale służba nie drużba. No więc co robić w jesienne wieczory?  - dziergać, dziergać, dziergać. Moja mała była chora (w sumie dalej jest) więc nie chodziła do przedszkola, siedziałyśmy w domu we dwie. O wyprawie po włóczkę nie było mowy. Postanowiłam pozbyć się resztek włóczek. Wzór i kolorystyka siedziały mi w głowie już dawno. Miałam mnóstwo resztek wszystkich szarych odcieni Kotka. Wzór prościutki. Robiła w sumie 3 wieczory (do późna, bo skoro w sypialni nie ma się do kogo przytulić....:) ) Dzisiaj zrobiłyśmy sesję :) Oto wyniki :)









Chusta jest duża... naprawdę - 2m/1m :) I w tym jej czar. Można tak się zamotać, omotać, że ludzia pod nią prawie nie widać :) Wzór jest bardzo niciożerny - chusta waży pół kilograma :) Wczoraj stwierdziłam, że nie mam do niej czapki, zabrałam się za robotę i już praktycznie jestem na finiszu.

Może rok temu, na amerykańskim ebuy zobaczyłam czapki zwierzaki (m.in sowy) - teraz już powszechnie znany wzór. Postanowiłam zrobić taką małej - myszkę (takie było życzenie). Już praktycznie skończona, nosa i wąsów tylko brak. Zdjęcia wkrótce.

A, i mam małą gratkę :) Nie wiem, czy znacie te albumy w Picassa, jeśli nie to proszę :) https://plus.google.com/photos/108787527566750888768/albums?banner=pwa&gpsrc=pwrd1 bardzo dużo różności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz